Zespół Szkolno-Przedszkolny w Samsiecznie

 

Nawigacja

Deklaracja dostępności

    INFORMACJE HISTORIA SZKOŁY PATRON SZKOŁY PRACOWNICY SZKOŁY - RYS HISTORYCZNY PROJEKTY EDUKACYJNE HYMN SZKOŁY PRACOWNICY SZKOŁY CERTYFIKATY KONCEPCJA PRACY SZKOŁY PLAN PRACY SZKOŁY CEREMONIAŁ UROCZYSTOŚCI SZKOLNYCH LOSY ABSOLWENTÓW KALENDARIUM NA ROK SZKOLNY 2023/2024 PROGRAM WYCHOWAWCZO_PROFILAKTYCZNY

    LOSY ABSOLWENTÓW

     

    Twóczość naszych absolwentów, gdy do szkoły
    w Samsiecznie chadzali...

     Adam i Ewa

     

           Dawno, dawno temu w wiosce Maryninem zwanej żył chłopak o imieniu Adam i dziewczyna – Ewa. Mieszkali tam też ich rodzice i wielu innych ludzi.

     Adam był bardzo zakochany w urodziwej Ewie, a ona odwzajemniała jego uczucie. Niestety, rodzice obojga nie chcieli dopuścić do ich związku.

    Od wielu lat żyli w głębokiej niezgodzie, a powodem ich wzajemnej wrogości była walka o władzę nad urodzajną wioską. Adam i  Ewa  z  tego powodu  byli  bardzo  nieszczęśliwi i pewnego dnia postanowili rzucić na siebie zaklęcie. Adam podstępnie zakradł się do komnaty ojca, gdzie znajdowała się wielka księga zaklęć.

     Zabrał ją i wspólnie z Ewą szukali odpowiedniego zaklęcia. Wreszcie znaleźli! Poszli więc do lasu i przyrzekli sobie, że nigdy się nie rozłączą. Następnie chwycili się za ręce, wypowiedzieli zaklęcie z wielkiej księgi zaklęć i...  zamienili się w dwa złączone razem dęby.

     Zrozpaczeni rodzice na próżno szukali swych dzieci. Po wielogodzinnych poszukiwaniach znaleźli wielką księgę zaklęć i dwa złączone dęby, których wcześniej nigdy w tym miejscu nie widzieli. Wówczas też zauważyli, że księga jest otwarta na zaklęciu zamieniającym w drzewa. Zrozumieli dopiero wtedy, że przez własną głupotę stracili swe ukochane dzieci.

    Od tego momentu rodzice Adama i Ewy żyli w zgodzie.

            A Adam i Ewa jako drzewa stoją nierozłącznie do dziś. Kto wybierze się do lasu w Samsiecznie może  zobaczyć dwa, zrośnięte z sobą, stare dęby.

     

    Anna Jakubowska, klasa VI integracyjna,

     

    ,,Gliszczańskie  koniki”

                         Legenda głosi, że w na miejscu dzisiejszej stajni GLISZCZ, która położona jest na Krajnie, kiedyś jeszcze za rządów króla Kazimierza Wielkiego,   mieszkał bardzo bogaty szlachcic, a nazywał się Albert Gliszczyński, który bardzo lubił jazdę konną i wiódł spokojne życie.

             Pewnego dnia postanowił, że kupi ziemię, aby tam wybudować stajnię dla swoich pięknych rumaków. Znalazł wymarzony teren na stajnię, to miejsce miało w sobie coś magicznego, nie było tam dużo ludzi, rozciągały się tam tylko przepastne lasy i puste pola. Albert jednak  coś widział w tym miejscu. Po dwóch latach stajnia została wybudowana.

    Albert cieszył się niesamowicie, prawie każdą wolną chwilę spędzał w stajni. Był piękny pogodny dzień, niestety,  nie dla wszystkich...

    Albert jeździł na swoim ulubionym koniu imieniem Bella, czyli po włosku ładny. I rzeczywiście, koń był ładny, rzec można piękny, tak samo piękny jak i utalentowany. No, ale niestety,   dla Alberta to był zły dzień, podczas jazdy na Belli spadł, niby nie był  to niebezpieczny upadek. Dlatego też Albert wcale nie chciał słyszeć o przebadaniu się , aby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Lecz po paru miesiącach Albert zmarł, miał poważny wylew. Nie  miał bliskiej rodziny, więc  stajnia nie należała do nikogo.  Gdy minął miesiąc od śmierci Alberta, ze stajni pozostała już tylko ruina. Po paru latach zaczęli osiedlać się tam ludzie. Gdy poznali opowieść o szlachcicu, postanowili nazwać to miejsce Gliszczem.

         Teraz na miejscu historycznych zabudowań Alberta powstała piękna, duża, nowa  stajnia.

                                      napisała:

                                     Natalia Śmielak

                                   ,,ANGLOSASCY TROPICIELE’’ KL. V

     

        "Jak powstała nazwa Gliszcz?"

     

     

                            Dawno, dawno temu przed wiekami była sobie ogromna polana. Zewsząd otaczały ją bujne bory sosnowe i dębowe.

    Któregoś lipcowego dnia, w porze, gdy słońce najjaśniej swym blaskiem ziemię okrywa, na owej polanie pojawili się nieznajomi ludzie. Przybyli w to miejsce widocznie w poszukiwaniu nowych siedzib. Trzeba bowiem wspomnieć, że ówczesne czasy obfitowały w wędrowców, którzy podróżowali wręcz po całej Europie. Poznani ludzie byli właśnie naszymi przodkami, którym widocznie spodobały się tereny otaczające polanę. W końcu po długim namyśle postanowili w tych stronach osadę założyć. Wszystko sprzyjało naszym podróżnikom, i lasy pełne zwierzyny, i bliska woda oraz – co najważniejsze – urodzajne gleby. Dobrze wiodło się ludziom w owych czasach. Wodzem wioski okrzyknięto człowieka zwanego Szymonem Walecznym, który sprawiedliwie i mądrze rządził swym ludem.

     Mijały lata. Szymon ożenił się w końcu z córką starego i dzielnego wodza sąsiedniej osady. Witeź ów nosił imię Wojciech, a córka Dobromira.

    Szczęśliwie żyło się małżonkom, aż w końcu narodził im się upragniony syn. Na imię mu było Grzegorz. Jako małe pacholę wiele sprawiał kłopotu rodzicom i osadnikom, lecz w końcu wyrósł na urodziwego, odważnego mężczyznę.

    Grzegorz miał stryja Mateusza, który był złym człekiem. Często knuł za plecami brata niecne plany, wyszukując sposobu pozbycia się bratanka. Grzegorz po śmierci rodziców wybudował zamek, wokół którego rozciągały się liczne zagrody kmieci.

     Przyjął  tytuł książęcy, stając się panem zamku i okolicy. Podobnie jak jego ojciec – książę sprawiedliwie i mądrze rozpatrywał sprawy swego ludu. Wspomniane cechy Grzegorz z pewnością odziedziczył po ojcu.

     Żył sobie więc dobry książę wśród szczęśliwych rodaków, nie bacząc na stryja, który z zazdrości, by posiąść władzę, zawarł przymierze z Niemcami podbijającymi właśnie państwo Polan.

     Pewnego razu owi najeźdźcy dotarli do posiadłości naszego przodka. Grzegorz, dowiedziawszy się o nieprzyjacielu na swej ziemi, począł wysyłać wojów, by stawili najeźdźcy czoła, lecz silna armia rozgramiała oddziały księcia.

     W końcu wojska dotarły do bram zamku i zaczęły je szturmować. Wyłamawszy wrota, wtargnęły na dziedziniec, gdzie rozpoczęła się okropna rzeź. Grzegorz z nieliczną grupą swych witezi oraz mieszczan dzielnie bronił posiadłości, lecz mając do czynienia z silniejszym przeciwnikiem, musiał się poddać.

     Po bitwie okazało się, że część dworzan i mieszczan zdołała uciec do pobliskich lasów, gdzie nieliczni założyli swe domy. Dzisiaj ta osada to Gliszczańska Kolonia.

     Inni zostali wymordowani. Grzegorza spalono na stosie, a zamek doszczętnie zburzono. Osady i inne posiadłości zostały w czasie odmarszu zwycięzcy spalone. Gdy wszystko ucichło, po potężnym grodzie zostały już tylko zgliszcza.

     Kilka lat później ocaleni ludzie powrócili w stare strony i wybudowali na miejscu dawnego zamku Grzegorza nową osadę, którą nazwano Gliszcz. Nazwa owa miała przypomnieć potomnym o tragicznym spaleniu poprzedniej miejscowości.

    A co się stało ze zdradliwym stryjem ? Otóż, zginął w czasie walki, płacąc tym za swą niegodziwość. Mówi się, że duch zmarłego księcia krąży do dziś po gliszczańskich lasach strasząc tych, którzy chcą skrzywdzić jego lud. 

     

    Napisał: Przemysław Janowski, klasa V, rok szkolny: 1994/

    (Podanie Przemka zajęło I miejsce w szkolnym konkursie

    na najbardziej oryginalną legendę mówiącą o powstaniu

    Samsieczna, Samsieczynka, Gliszcza, Teresina,

     Michalina lub Marynina).

     

    "Samsieczno w podaniu i legendzie"

     

    Któż  z nas nie zna podania o Teresie z Teresina, Michalinie z Michalina, czy Marii z Marynina? W Samsiecznie i okolicy znajduje się kilka miejsc, z którymi wiążą się niesamowite opowieści. Sami również tworzymy podania, np. o tym , jak powstała nazwa Samsieczno...


     
       

    Sam z Sieczna dał początek Samsiecznu       

                     Wiele lat temu w mojej miejscowości Samsieczno stał gród warowny, w którym mieszkali poddani dzielnego witezia  Siemowita.

                     Jednym z jego sług był błazen o imieniu Spiorek. Był on nie tylko człowiekiem dowcipnym, lecz także roztropnym i szlachetnym. Kiedy zmarł, wszyscy mieszkańcy grodu okryli się żałobą. Na pamiątkę Spiorka miejscowość nazwana została Spiory.  Wiele lat upłynęło...

    Książę prowadził wojnę z Prusami. Wrogowie chcieli podbić żyzne ziemie Polan. Na samsieczyńskim jeziorze rozegrała się bitwa z Prusami, która zakończyła się zwycięstwem polskich wojów. Jednak Samsieczno tak bardzo ucierpiało podczas wojennych potyczek, że stało się maleńką osadą zagubioną wśród puszcz.

    Parę lat później na dwór książęcy zawitał pisarz Sam z Sieczna. Był on osobą bardzo mądrą, wiele podróżował, wiele widział, wiele doświadczył.... Książę mianował go kronikarzem. Sam jeździł po okolicy, opisując w kronice to, co widział. Wkrótce zawitał do małej miejscowości Spiory. Niezmiernie tu mu się spodobało...malownicze jeziora, bujne bory sosnowe i dębowe, życzliwi ludzie... Postanowił się tu osiedlić. Zbudował chatę i żył sobie szczęśliwie otoczony szacunkiem i dobrocią. Na swe urodziny spraszał prawie wszystkich mieszkańców osady. Często przychodzono do niego, by zasięgnąć mądrej rady. Sam nikomu nie odmówił pomocy.

    Gdy skończył 93 lata, zmarł. Jego śmierć okryła żałobą całą wioskę. Ciało Sama zostało złożone do trumny, którą umieszczono w podziemiach drewnianej kaplicy. Na pamiątkę o Samie nazwano miejscowość Samsiecznem od imienia    i dawnego miejsca zamieszkania kronikarza.

                  Tak więc Sam z Sieczna dał początek Samsiecznu. Nazwa Samsieczno towarzyszy nam do dzisiaj.

    1.  

     

     

    ANKIETA DLA ABSOLWENTÓW

    SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. ZIEMI KRAJEŃSKIEJ W SAMSIECZNIE

    Drodzy Absolwenci!

    W trosce o dobro następnych pokoleń uczniów opuszczających mury Naszej Szkoły Dyrektor i nauczyciele pragną podnosić jakość swojej pracy. Ankieta pomoże nam bliżej poznać Wasze opinie o szkole, osiągnięcia prywatne oraz zawodowe. W tym celu prosimy o udzielenie kilku cennych dla nas informacji, które chcemy wykorzystać do dalszej naszej pracy. Ankieta jest w całości anonimowa.

     

     

                                                 ankieta pobierz            Losy_absolwentow_-_ankieta.doc